Filmy

Ptaki Nocy – recenzja

Gdzie obejrzałem?Multikino Kraków

Nie da się ukryć, że filmy na podstawie DC Comics miały odrobinę pod górkę. Pierwsze próby wykreowania filmowego uniwersum skończyły się sromotną klęską. Kiedy już wszystko wydawało się stracone, znienacka uderzyła fala udanych produkcji, lubianych zarówno przez fanów, jak i krytyków. Aż tu nagle pojawiła się Harley Quinn, aby ostro namieszać.

Dobry film, który mało zarabia

Dawno nie było w kinach tak nietypowego widowiska. Trudno uwierzyć, że tak oryginalny film nie zarabia tyle, ile powinien. A przecież w żadnym razie nie mamy do czynienia z leciwą produkcją. Zupełnie tak, jakby reżyserka — Cathy Yan — przypadkiem nakręciła popcorniak, który trafia głównie do specyficznej grupy odbiorczej. Jak do tego doszło?

Nietypowe kino akcji

Film jest pstrokaty, pełen luźnego humoru, miejscami epatujący przemocą. Co prawda jest to przemoc mocno przejaskrawiona — nieco w stylu „Django” Tarantino — ale nawet dorosłego może odrzucić w niektórych momentach.

Na temat scen akcji nie można złego słowa powiedzieć. Gdy Harley okłada kolejno zbirów, trudno oderwać wzrok. Tak dobrze zainscenizowane walki nie wzięły się jednak znikąd. Przy produkcji pomagał Chad Stahelski — reżyser naładowanej akcją serii „John Wick”. Nie powinno więc dziwić, że była pomocnica Jokera z gracją rozkłada na łopatki niemal każdego osiłka, niezależnie od gabarytów.

Za dużo Harley Quinn, za mało Ptaków Nocy

Przez większość czasu pierwsze skrzypce gra Harley Quinn. Przebieg fabuły obserwujemy w dużej mierze z jej perspektywy. Tymczasem pozostałe bohaterki — Czarny Kanarek, Łowczyni, Renee Montoya, Cassandra Cain — bezceremonialnie zepchnięto na drugi plan.

Teraz, gdy głębiej o tym pomyśleć, „Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)” to niezbyt trafiony tytuł. Przeciętny widz może poczuć się lekko oszukany po wyjściu z kina. Może przemianowanie filmu na „Harley Quinn: Ptaki Nocy” nie jest do końca takie niedorzeczne, jakby się mogło na początku wydawać.


Margott Robbie daje popis

Kreacja Margot Robbie wciąż zasługuje na uznanie. Przy jej wystąpieniu w „Legionie samobójców” to istna perełka! Tutaj Harley Quinn nie jest przedmiotem pożądania nastoletnich chłopców, a pełnoprawną postacią z poczuciem własnej wartości. Oby taki stan rzecz utrzymał się w kolejnych produkcjach spod znaku DC Comics.

Mroczny Ewan Mcgregor kontratakuje

Równie dobrze wypada Ewan Mcgregor jako Roman Sionis. Trudno uwierzyć, że tak charakterystyczny aktor jest w stanie jeszcze czymś nowym zaskoczyć. Zdecydowanie za często wcielał się w pozytywnych bohaterów, jak np. Obi-Wan Kenobi oraz Christopher Robin. Jak widać granie pedantycznego gangstera to dla szkockiego aktora małe piwo, co tylko świadczy o jego wszechstronności.

Mary Elizabeth Winstead, wróć

Brak Mary Elizabeth Winstead mocno doskwierał w czasie seansu. Nie wiedzieć czemu, miała mniej czasu ekranowego od pozostałych bohaterek. Wypadła tak dobrze w roli aspołecznej zabójczyni z wrednym charakterkiem, że chciałoby się zobaczyć więcej. Może uda się przy okazji kontynuacji, o ile w ogóle powstanie.

Film zasługuje na więcej

Trudno nie docenić tak nieszablonowej historii, w dodatku utrzymanej w duchu bardziej irracjonalnych komiksów DC. Pozostaje mieć nadzieję, że pomimo słabego wyniku finansowego, Warner Bros. nie zrezygnuje z podobnych projektów w przyszłości.


Ocena: 4/6


  • Tytuł oryginalny: Birds of Prey (and the Fantabulous Emancipation of One Harley Quinn)
  • Reżyseria: Cathy Yan
  • Scenariusz: Christina Hodson
  • Premiera: 25 stycznia 2020
  • Produkcja: Warner Bros. Pictures, DC Films, LuckyChap Entertainment, Kroll & Co. Entertainment, Clubhouse Pictures
  • Dystrybucja: Warner Bros. Pictures

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.